Jaka jest rola dyskomfortu i bólu w treningu sportów walki?

Przez wiele lat przyglądałem się światu sztuk walki i boksu, często rozmawiając
z tymi, którzy trenują regularnie, widziałem też wiele wywiadów z zawodnikami. I to, co stało się dla mnie jasne w procesie zrozumienia jak wyglądają treningi sportów walki i treningi bokserskie, a także czego nauczyłem się z treningów własnych, to to, że ból i zarządzanie bólem są kwestiami kluczowymi dla progresu.

Złapałem się ostatnio na myśleniu o koncepcji zadawania sobie bólu  podczas ćwiczenia, które wymagało wielokrotnego uderzenia przedramienia drewnianym kijem. Ćwiczenie to pomaga zbudować siłę i rozwinąć tolerancję na ból, ale wywołuje też pewien poziom dyskomfortu i dlatego musi być wykonywane ostrożnie. (…)

Jednakże podczas tego ćwiczenia warunkującego z wykorzystaniem mojej ręki zacząłem rozumieć, że ból zadawany samemu/samej sobie jest powszechnym, głęboko złożonym zjawiskiem dotyczącym wszystkich ludzi, którzy mają z nim do czynienia w swoich codziennych rutynach.

Ból oraz dyskomfort w sportach i sztukach walki oraz boksie – mogący osiągać poziom od umiarkowanego do silnego –  jest powszechny w czasie treningu
i wydaje mi się oczywistym fakt, że jest on dla fighterów i fighterek tym, czym mąka dla piekarzy.

Ból jest walutą, która mówi ci, czy technika którą wykonujesz albo która jest wykonywana na tobie działa. Przecież głównym zadaniem treningów jest nauka tego jak odwieść oponenta od ataku albo jak tego ataku uniknąć. Ma to szczególne zastosowanie w ramach sportowych, takich jak sparing i profesjonalne walki, ale też w kontekście samoobrony. Czuję, że rozumienie tego zostało zatracone przez wiele szkół sportów walki, które jako główną motywację do treningu przedstawiają możliwość obrony (w tym samoobrony). Wydają się jednak prowadzić treningi pełne powtarzalnych rutyn, bez osadzania treningów w realnych scenariuszach i z uniknięciem doświadczania bólu.

Napotkałem osoby trenujące sztuki i sporty walki, które nie lubiły doświadczać dyskomfortu i które za wszelką cenę tego unikały. To zadziwiające, bo przecież
w rzeczywistości samoobrona sama w sobie jest aktem przemocy i obejmuje też doświadczenie bólu – zarówno fizycznego jak i psychologicznego. Za każdym razem, kiedy musisz przeciwstawić się przemocy i zamiarom innej osoby (w tym wypadku zaatakowania cię) jest to akt agresji. Doświadczanie bólu, zarówno zadawania jak i otrzymywania go, pozwala osobie trenującej uczyć się i ćwiczyć należytą kontrolę oraz minimalizowanie szkód. Bez doświadczenia bólu nauka kontroli jest mrzonką.

Ponadto ból jest potężnym motywatorem do pracy nad obroną.

Jeśli dostajesz ciosy oznacza to, że twoja garda mogłaby być lepsza. Myślę, że ten powszechny deficyt w prawdziwym doświadczeniu, doświadczaniu bólu, w treningu pomógł osiągnąć sukces takim dziedzinom jak boks czy MMA. Tam jasnym jest, czy twoje umiejętności działają kiedy przyjmujesz (lub nie) ciosy czy doświadczasz uszkodzeń. Być może ludzie stali się zmęczeni sztukami i systemami, które  stosują powtarzalną musztrę, przewidywalną w warunkach treningowych, ale nie dającą przekonania, że umiejętności te zadziałają na ulicy, jeśli zostaniemy zaatakowani w nieoczekiwanym momencie i nieznanym środowisku.

Dlatego właśnie dobre szkoły systemów walki skupiają się na nauce faktycznego zastosowania technik, zamiast ćwiczenia wyłącznie powtarzalnych rutyn. Powinno to oczywiście odbywać się w odpowiednim cyklu zdobywania doświadczenia, ponieważ może się wiązać z większym ryzykiem i potencjalnie większym bólem. Oznacza to więc, że nauka zastosowania praktycznego danych technik, powinna też wiązać się z otwarciem na doświadczenie dyskomfortu i ze wzrostem tolerancji na ból. Jedynym sposobem na to, by mogło do tego dojść, jest doświadczenie kontrolowanych ilości bólu.

Myślę, że z jakiegoś powodu wiele szkół systemów walki przestało dbać
o praktyczny wymiar ich sztuki. Na YouTube można znaleźć wiele nagrań ukazujących, jak osoby doświadczone w sztukach i sportach walki dostają łomot, ponieważ spędziły lata na trenowaniu powtarzalnych i zaplanowanych odpowiedzi na scenariusze, więc zwyczajnie utraciły albo nie rozwinęły możliwości do wypracowania efektywnych, działających w czasie rzeczywistym odpowiedzi na nieprzewidywalnego oponenta. W gruncie rzeczy, osoby te stały się po prostu tancerzami, reagującymi jedynie na znaną nutę.

Niestety praktyczne zastosowanie technik [z pełną siłą i szybkością] to nie najłatwiejszy część do przeprowadzenia w czasie treningów. Żadna szkoła sportów walki nie jest też w stanie dać gwarancji, że twoje umiejętności mogą doprowadzić do okaleczenia, a nawet zabicie agresora. Szlifowanie praktycznego wymiaru technik wciąż wiąże się z zasadami i kontrolą (czyli zdolnością dającą się zauważyć u osób na zaawansowanym poziomie, do przeprowadzenia techniki bez uszkodzenia partnerów treningowych, ale z odpowiednią mocą, by sama technika była skuteczna). Wykształcenie zdolności do rozumienia zasad i stosowania kontroli może zająć lata treningu, dlatego właśnie mniej doświadczeni fighterzy
i fighterki pomijają często praktyczny aspekt ćwiczonych technik. Jeżeli w danej szkole nie ma zbyt dużo doświadczonych osób, ćwiczenia praktyczne mogą nie być w ogóle przeprowadzane, a instruktorzy tracą ostatecznie swoją umiejętność uczenia również realnego wymiaru technik.

Praktyczne zastosowanie technik może być trudne również wtedy, kiedy
w systemie pojawiają się techniki stworzone po to, by w teorii powodować znaczny uszczerbek. Gołe pięści są znacznie bardziej niebezpieczne, niż dłonie w rękawicach. Palce, dłoń, nadgarstek oraz przedramiona są niesamowicie wszechstronne i mogą spowodować duże uszkodzenia u agresora. Dlatego właśnie sparingi odbywają się według określonych zasad. Praktykowanie technik w sparingach ma pomóc nauczyć się wykorzystywania ich w razie potrzeby. To dlatego wszyscy adepci sztuk walki powinni sparować, by móc przyzwyczaić się do trudności w oddychaniu i potu, a także by móc nabrać umiejętności potrzebnych do starcia się z przeciwnikiem. Jeśli potrafisz się poruszać, celnie trafiać i czytać przeciwnika (dłużej niż przez kilka minut) twoja pewność odnośnie tego, że kiedy nadejdzie potrzeba sobie poradzisz, może mieć się zupełnie nieźle.

Z tych właśnie powodów nie należy ufać szkołom sztuk i systemów walki,
w których nie doświadczasz kontrolowanej ilości dyskomfortu i bólu podczas treningu, gdyż twoje umiejętności pozostaną w najlepszym razie teoretyczne, a w najgorszym cię zawiodą.

Jack Pemment, neuronaukowiec eksplorujący neurobiologiczne zagadnienia z zakresu zachowań przestępczych oraz zaburzeń osobowości

Opracowała Ewa Wysocka

Źródło: https://www.psychologytoday.com/us/blog/blame-the-amygdala/201907/pain-in-martial-arts-and-boxing


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *